Gruzin napisał:
Od tych otwartych niczym nie zanieczyszczonych wód, chyba mózg ci wypaliło. Dorsze srają, ryby zdychają, topielce też się zdarzają, nie mówiąc o chemii, która jest wszechobecna. Gdzie masz tą sterylność????? Chyba tylko na końcu procesu destylowania wody. Myślę że tak piszesz, a co do higieny to po wyjściu z kibla rąk nie myjesz, a później z zębach dłubiesz (no ale to swojskie i nie zabija, jak pływanie na basenie).
Ach dziki ale sie popisales kultura osobista. Wszystkie swoje "wnioski-obelgi" z sufitu wziales, bo ja myje rece PRZED wyjsciem z kibla i w zebach nie dlubie, tylko je myje.. taka szczotka. A jesli chodzi o czystosc wody to gdybys nie byl imigrantem typu "robota-spanie-robota-spanie" to zauwazylbys ze w Norwegii sa tysiace jezior i rzek z krystalicznie czysta woda, ktora mozna pic prosto z jeziorka. Po kapieli w takim jeziorku nie masz przekrwionych oczu a gacie i recznik nie cuchna chlorem.
Przeszkadza ci gowno dorsza? No przestan. A co powiesz na plywanie w rzadku za gosciem ktory nie zmienil gaci przez ostatni tydzien, albo przed chwila byl w kiblu i nie wytarl dobrze rowa?
Wracajac do tematu.. na dobrych basenach nie jest tak tragicznie z higiena, niemniej jednak ja nie preferuje. Jak lod skuje wszystkie "kapieliska" to wybieram inne alternatywne dyscypliny sportu.
Mi też nie chodzi o takie przybytki gdzie różne rzeczy pływają, jeśli są baseny czyste wizualnie (np. bakteriologicznie nie jesteśmy w stanie stwierdzić,no chyba że po zapachu chloru), to dlaczego z nich nie korzystać. A co do mojej pracy i czasu wolnego. To też z sufitu żeś to wziął. Spędzam dużo czasu poza domem, rower, narty (zimą), pływanie w morzu, jeziorach i rzekach też nie jest mi obce. Z basenu korzystam gdy zachce mi się popływać, a aura nie dopisuje (do klubu morsów nie należę)